Maszenice to dzisiaj bardzo spokojna miejscowość. Blisko 1000 lat temu miały tu jednak miejsce dramatyczne wydarzenia. Wiemy o nich dzięki odkrytemu w tej wsi skarbowi...
Wszystko
działo się pewnej jesieni między 1875 a 1880 rokiem. W czasie rutynowej orki,
na niewielkim pagórku w pobliżu granicy niemiecko-rosyjskiej, jeden z
robotników rolnych zauważył coś bardzo dziwnego. W pozostawionej przez płóg bróździe,
dostrzegł on dwa gliniane naczynia. Podczas próby wyciągnięcia znalaziska, z
uszodzonych garnców wysypała się błyszcząca zawartość. Tak w Maszenicach
odnaleziono jeden z cenniejszych skarbów odkrytych kiedykolwiek na Kujawach.
Część zbiorów dość szybko „ulotniła się” w
nieznanych okolicznościach, niemniej większość znaleziska w 1880 roku
przekazano placówkom naukowym w Poznaniu i Toruniu. Losy skarbu złożonego w
stolicy Wielkopolski pozostają nieznane. Znacznie więcej wiemy za to o tej
części, którą pan Grajewski z Głębokiego przetransportował do Torunia. W 1907
roku maszenicki skarb został dokładnie zbadany i opisany przez ks. Kazimierza
Chmieleckiego.
Co
jednak ważne, znalezisko przetrwało do dzisiaj i znajduje się w zbiorach
toruńskiego Muzeum Okręgowego. Na skarb składa się 220 całych monet oraz 566
ich fragmentów. Wszystkie pochodzą z X oraz XI stulecia i świadczą o szerokich
kontaktach handlowych w państwie pierwszych Piastów. W maszenickim skarbie
odnajdujemy monety bizantyjskie, arabskie, anglosaskie, duńskie, włoskie,
niemieckie, polskie, czeskie i węgierskie. Nie mogło zabraknąć także srebrnej
biżuterii reprezentowanej przez kabłączki (ozdoby przypinane do nakrycia głowy
w okolicach skroni), zausznice, paciorki, wisiorki czy klamry pasków. Większość
z nich przez lata spędzone w ziemi, uległa dość poważnym uszkodzeniom, niemniej
kunszt średniowiecznych artystów nadal zachwyca. Całość zbiorów uzupełniają
srebrne ułomki i blaszki.
Choć
dzisiaj maszenicki skarb cieszy oczy, to jednak trzeba pamiętać, że jest on
najprawdopodobniej zapisem wielkiej tragedii. W końcu ludzie bez powodu nie
zakopują swoich dóbr w odludnym miejscu. Kluczem do wyjaśnienia tego, co mogło
wydarzyć się przed wiekami w Maszenicach jest datowanie znalezisk. Najmłodsza
znaleziona moneta została wybita między 1027 a 1038 rokiem i zapewne w
okolicach tej ostatniej daty złożono skarb do ziemi. W dziejach naszego państwa
był to czas wyjatkowo niespokojny. W latach 1831-39 dochodzi do najazdu
niemieckiego, kijowskiego i szczególnie dotkliwego czeskiego. Kraj pogrąża się
w anarchii – niszczone są kościoły, zabijani możni. Zapewne w takich
okolicznościach nieznany nam z imienia właściciel dóbr w MAszenicach ukrywa
swoje skarby. Skoro jednak po nie nie wrócił, możemy tylko domyslać się jaki
spotkał go los...
W
kolejnych stuleciach dzieje wsi były już znacznie spokojniejsze. W
XIV-wiecznych dokumentach, miejscowość nazywano Maseniczami. Dowiadujemy
się z nich także, że dziedzicem wsi był niejaki Walenty, od miejsca
zamieszkania nazywany Maszeńskim (herbu Nowina). Na początku wieku XV
właścicielem Maszenic był inny przedstawiciel rodziny - kleryk diecezji
włocławskiej Jakub Stanisław. Maszeńscy okazali się wyjątkowo żywotnym rodem,
bo informacje o kolejnym jego przedstawicielu - Mikołaju mamy jeszcze w 1588
roku.
W
dalszych stuleciach wieś dzieliła swoje losy wspólnie z Głębokim, gdyż stała
się własnością miejscowych dziedziców. Były to rodziny Zaborowskich, Jeżewskich
i w końcu Twardowskich. W wyniku
rozbiorów Maszenice stały się miejscowością nadgraniczną. Władze pruskie
podjęły decyzję o ulokowaniu we wsi posterunku granicznego. W tym czasie wieś
funkcjonowała jako folwark. Pod koniec XIX wieku znajdowało się tutaj 6 domów
zamieszkiwanych przez 112 mieszkańców.
Z tymi, którym mało nadal skarbów, chciałbym podzielić się
jeszcze jedną informacją. W gnieźnieńskim archiwum archidiecezjalnym znajduje
się ciekawa notatka z lat 70. XIX wieku. Sporządził ją świeżo upieczony
proboszcz parafii w pobliskich Piaski. Ksiądz informował w niej, że miejscowa
ludność wspominała mu o istnieju ongiś w Maszenicach starej kaplicy. W czasach
proboszcza była to już jedynie opowieść, nikt nie znał lokalizacji obiektu. Być
może relikty tej świątyni nadal znajdują się gdzieś w tej miejscowości?