Skoro ostatni inowrocławscy książęta umierają bezpotomnie, a
ich ziemie obejmuje król Polski to mogłoby się wydawać, że dzieje kujawskiego
księstwa powinny się już zakończyć. Oczywiście, nie będzie to takie łatwe…
Przed nami jeszcze czterech kujawskich książąt – dziś pierwszy z nich – Kaźko
słupski.
Po śmierci księcia Przemysła, a także okupacji krzyżackiej,
Kujawy trafiają w ręce Kazimierza Wielkiego. Formalnie możemy uznać go za
księcia kujawskiego, niemniej rozpisywanie się na naszym małym blogu o tym chyba
najlepiej opisanym Piaście, nie ma większego sensu. Kujawy wiążą się z Koroną
Królestwa Polskiego, ale trafi się jeszcze kilka ciekawych, miejscami i
egzotycznych przykładów, gdy władzę nad Inowrocławiem czy Kruszwicą obejmie
ktoś inny niż król polski.
Dzisiaj czas na postać Kazimierza słupskiego, którego już
współcześni nazywali zdrobniale Kaźkiem, co poniekąd oddaje pośledniość losów
tego księcia. Nasz bohater przyszedł na świąt w połowie XIV wieku na słupskim
dworze Bogusława V. I tutaj pewnie by zaginął w gąszczu innych książąt i
książątek pomorskich gdyby nie jego matka. Była nim Elżbieta – córka Kazimierza
Wielkiego. To otworzyło Kaźkowi drzwi do wielkiej kariery, na którą z pewnością
nie był gotowy.
Są lata 60. XIV wieku. Król Polski Kazimierz Wielki jest już
starcem, który powoli podsumowuje swoje życie. Udało mu się wiele, niemniej w
jednej kwestii poniósł całkowitą porażkę. Ten tytan alkowy, nie posiada
legalnego męskiego potomka! Być może miał jeszcze jakieś nadzieje na odmianę
losu, gdy podpisywał z węgierskim królem Ludwikiem Andegaweńskim układ o
przekazaniu mu władzy w kraju na wypadek bezpotomnej śmierci, teraz jednak
trzeba było je porzucić. Władca Polski decyduje się jednak na jeszcze jeden
fortel. Król czuje wielką sympatię do swojego wnuka Kaźka, który dużo czasu
spędza na krakowskim dworze. Kazimierz Wielki postanawia usynowić słupskie
książątko i sporządzić testament, w którym czyni go swoim spadkobiercą. Kaźko miał
na własność otrzymać także strategicznie położone ziemie – Kujawy
(inowrocławskie i bydgoskie), Ziemię Dobrzyńską, Ziemię sieradzko-łęczycką,
północną Wielkopolskę z Wałczem i Złotowem. W 1370 roku gaśnie gwiazda jednego
z największych władców Polski, Kaźko teoretycznie staje się jego spadkobiercą. Teoretycznie.
Pieczęć Kaźka słupskiego źródło: domena publiczna |
Jest jeszcze jeden kandydat do tronu, za którym stoją nie
tylko wcześniejsze układy, ale także sława jednego z najpotężniejszych władców
ówczesnej Europy. To Ludwik zwany przez Węgrów Wielkim, przez nas zaledwie
Andegaweńskim. Historycy głowią się do dziś, cóż takiego Kazimierz Wielki
widział w chłopcu, że gotów był ryzykować dla niego niesłychaną woltę
dyplomatyczną, która mogła zakończyć się dla kraju w najlepszym wypadku wojną
domową. Kaźka na tron mogła wynieść tylko jednoznaczna postawa polskich
możnych, ale to Ludwik miał dla nich znacznie więcej do zaoferowania.
Testament nie wszedł w życie, niemniej Ludwik postanowił
jakoś młodego księcia uposażyć, zyskując tym samym jego lojalność. Choć
opozycja z Kaźkiem wiązała jakieś nadzieje, to jednak on sam stał przy
węgierskim władcy. Marzenia o koronie raczej go nie interesowały, przynajmniej
póki był młody, a król Ludwik żył. Jak przekazuje kronikarz Janko z Czarnkowa w
zamian za wierność książę otrzymał Ziemię Dobrzyńską, Wałcz, Złotów, Bydgoszcz
i Kruszwicę. Tym samym, przynajmniej część Kujaw znalazła się pod innym niż
królewskie panowaniem. Trudno jednak mówić o realnym odtworzeniu księstwa, bo
też i Kaźko bardziej był zafrasowany sprawami pomorskimi (w 1374 roku obejmuje
samodzielnie księstwo słupskie) i to z nimi wiąże większość swoich działań. Co więcej,
problematyczną kwestią jest czy władca sięgnął w ostateczności po Kruszwice, a jeszcze większym znakiem zapytania jest. Zdania badaczy
są w tej kwestii podzielone i nie odważymy się tego jednoznacznie rozstrzygnąć. Dla bezpieczeństwa możemy mówić o Kaźku jako księciu bydgoskim.
Drogi księcia zejdą się pod koniec lat 70. XIV wieku z innym
kujawskim władcą – panem na Gniewkowie - Władysławem Białym. O tym ostatnim
będziemy pisać w kolejnym odcinku „przygód książąt kujawskich” ;), póki co
wspomnijmy tylko, że w przeciwieństwie do Kaźka miał on o wiele większe
ambicje. Pod pretekstem walki o tron królewski, Władysław Biały wszczyna bunt,
którego Kaźko jednak nie popiera, a wręcz staje do bezpośredniej walki z
krewnym. W połowie 1376 roku młody książę uczestniczy w oblężeniu jednego z
zamków Władysława w Złotorii koło Torunia. Wydarzenie to kończy się dla naszego
bohatera tragicznie. Podczas walk ksiażę zostaje raniony kamieniem. Rana,
zadana prawdopodobnie w głowę, okazuje się na tyle poważna, że pół roku później
książę umiera na zamku bydgoskim.
I to już w zasadzie tyle. Kaźko, niczym iskierka rozbłysnął
i szybko zgasł. Niedoszły król Polski, pan na przynajmniej części Kujaw, spoczął na wieki w Koronowie.
Kaźko zarobił kamieniem w Złotorii :)
OdpowiedzUsuńCzeski błąd. Dobrze, że nie w Złotoryi ;)
Usuń