Fundacja Modrak

Szukaj na tym blogu

czwartek, 11 sierpnia 2016

Gustaw i koledzy, czyli wiatraki w Chrośnie

Gustaw, bo takie imię nosi chrośnieński wiatrak, nie był jedynym, który stanął w tej miejscowości.

Jeszcze po wojnie wieś posiadała trzy młyny wiatrowe. Jeden z nich znajdował się w okolicach nieczynnej już stacji kolejowej Lachmirowice (to nadal grunty Chrosna). Jego właścicielem była rodzina Nalewajów. Ze względu na konstrukcję wiatrak był typowym koźlakiem, tzn. jego dolna część była wyłączona z użytkowania, gdyż znajdował się tutaj kozioł, czyli oś wokół której młyn można było obrócić. Obiekt rozebrano w latach 60. XX w.





Z kolei na wjeździe do wsi stał paltrak, własność rodziny Smól. W stosunku do koźlaka była to konstrukcja znacznie bardziej stabilna. Paltrak posiadał u swej podstawy okrągłą prowadnicę, która w połączeniu z rolkami przymocowanymi do konstrukcji, umożliwiała ustawianie wiatraka z wykorzystaniem znacznie mniejszych sił. Przy okazji więcej miejsca w budowli można było przeznaczyć na przestrzeń roboczą. Być może dlatego właśnie ten wiatrak mielił nie tylko mąkę, ale znalazło się przy nim miejsce i na kaszownik.
Po śmierci młynarza Tomasza Smóla, wdowa po nim była zmuszona zamknąć młyn, chociaż znajdował się wówczas jeszcze w dobrym stanie technicznym. Była to połowa lat 60. XX wieku. Obiekt opustoszał, stał się miejscem wieczornych spotkań, zdarzało się, że ktoś udawał w nim także ducha :) Podczas rozbiórki obiektu, zdecydowano, że jeden z kamieni młyńskich nada się na fundament odrestaurowywanej w latach 70. figury i rzeczywiście – stoi ona na nim po dziś dzień.

Oba obiekty mają z pewnością XIX-wieczny rodowód, bo odnajdujemy je na mapach z końca tego stulecia.

Cóż z kolei z samym Gustawem? Zagadek co do jego wieku jest pełno. Najstarsza część, czyli kozioł ma pochodzić z 1634 roku. Tak przynajmniej wskazują dokumenty z inwentaryzacji przeprowadzonej w latach 60. XX w.. Wbrew pozorom jest to wielce prawdopodobne – wtórne wykorzystywanie elementów budowli nie jest wynalazkiem współczesnych majsterowiczów. Na kole palecznym odnajdziemy z kolei informację, że pochodzi ono z roku 1857. I zapewne od tego czasu, Gustaw stoi w Chrośnie bez większych przeróbek.

Młyny wiatrowe pełniły kiedyś bardzo specyficzną rolę. Na wsi, gdzie korzystano z dość prostych narzędzi, jawiły się jako miejsca technicznie zaawansowane, a przez to i tajemnicze. Wiatrak właściwie żył własnym życiem – każdy miał swoje imię, często znane jedynie właścicielowi. Sami młynarze mieli też w zwyczaju rozmawiać z młynem. Ową tajemniczość widać dość mocno w folklorze, gdzie częstym współpracownikiem młynarza bywał diabeł.

Czy tak było w wypadku chrośnieńskiego zabytku? Tego się raczej nie dowiemy, bo wiatrak uparcie od wielu lat już milczy. Wiemy, że w okresie międzywojennym stanowił własność rodziny Kruszczyńskich. Wiemy także, że w czasie okupacji mieloną tutaj mąkę, pakowano do wagonów przy pobliskiej stacji Lachmirowice i wywożono ją w głąb Rzeszy.
Imię Gustaw wiatrak odziedziczył od nazwiska ostatniego właściciela Kazimierza Gustawa (jego ojciec, nazywający się identycznie, także parał się młynarstwem). Znali się oni na swoim fachu jak mało kto - liczne są opowieści o tym jak z ruchu chmur czy kierunku wiatru potrafili przewidzieć pogodę. I tak to się wszystko kręciło jak owe śmigi wiatraka do początku lat 70., gdy w powszechnym użyciu wielkich zakładów stały się młyny elektryczne, a w wiejskich gospodarstwach – śrutowniki.
Równie dobrze chrośnieński Gustaw mógł nazywać się Antek. Wszystko za sprawą ekranizacji noweli Prusa, do której zdjęcia przeprowadzano latem 1970 roku m.in. w Chrośnie. Ekipa filmowa spędziła we wsi blisko dwa tygodnie. Na potrzeby produkcji usypano niewielki pagórek (jak pamiętamy z lektury za nim miał się wiatrak znajdować), od miejscowych gospodarzy nabyto także kilka rekwizytów, które w filmie zagrały.
Po wojnie, wiatrak przeszedł trzy poważniejsze remonty. Warte odnotowania jest, że jeden z nich finansowała Irena Dziedzic – znana prezenterka TVP, twórczyni pierwszego polskiego talk show „Tele Echo”. Podobno przejeżdżając obok Chrosna zauroczyła się obiektem i postanowiła go odnowić.
I dziś przydałaby się taka osoba, bo niestety z biegiem lat stan wiatraka ulega pogorszeniu. Obiekt trafił na listę zabytków, z kolei sam teren, na którym się wznosi jest dziś własnością gminy Kruszwica. Trwają prace nad znalezieniem firmy, która podoła remontowi obiektu zgodnie z wytycznymi konserwatora. 
Droga jeszcze daleka, ale dla Gustawa pojawiła się znowu nadzieja. Głupio byłoby przed historią, gdyby to właśnie nas i naszej obojętności wiatrak nie przetrwał...